Mam ostatnio takÄ… nieprzyjemnÄ… sytuacjÄ™.
Kiedy próbowałam zdjąć Boriaczkowi obrozę, przez przypadek machnęłam mu niedaleko ucha kluczami (zaznaczam, że nie chcacy, nie miałam w intencji skrzywdzenia jego). Od tego czasu Boria boi się, kiedy próbuję dotknac mu uszu, albo wyciągam ręcę w kierunku szyi.
Jak wyglÄ…da to tzw. "odczulanie"?
Co mam robić?
Nie chcę, żeby przez jakas głupią sytuację uraz pozostał mu do końca whippeciego zywota, a jedyne, na co mnie stać, to tylko głaskanie i mówienie do niego ciepłym tonem. Bardzo go kocham. Ale czytałam, że taka metoda nie skutkuje, bowiem pieszczenie jest wzmocnieniem pozytywnym, czyli innymi słowy nagradzam go za strachliwe zachowanie wobec mnie.
Co ja źle robię?
P.S.
Dawno mnie nie było.
Mam bardzo dużo nauki, a do tego warsztaty z chemii i nie wiem, czy bedę się tu często (jeśli w ogóle) pokazywać.
Często nie mam nawet czasu dla Borysa, dlatego staram się teraz, w ferie, biedakowi to zrekompensować.