Stary opis chartów

Moderatorzy: kuba94, kuba94

Stary opis chartów

Postprzez Karol » sobota, 9 sierpnia 2008, 22:29

Poniżej cytuję fragment książki Stanisława Rewieńskiego pt. "Pies - Jego gatunki, rassy, wychów, utrzymanie, użytki, układanie, choroby i ich leczenie" z 1893 roku.

Rozdział: Charty

"Psy myśliwskie, o których dotychczas mówiliśmy, ścigając zwierza, posługują się ostrym węchem, za pomocą którego umieją rozpoznać trop zwierza i idąc jego śladem przy wielkiej swej wytrwałości, mogą nieraz ?sforsować? to jest do tego stopnia zmęczyć ściganego zwierza, że ten w końcu staje się ich łupem. Chart zaś ma węch (wiatr) bardzo słaby i za jego pomocą nie wieleby wskórał; natomiast posiada wzrok niesłychanie bystry i nadzwyczajną szybkość, która mu pozwala doścignąć zwierza, nieraz nawet na wielką odległość, jeżeli ma ku temu dostatek otwartej przestrzeni, wolnej od gęstych zarośli lub lasu, gdzieby ścigany zwierz mógł znaleźć bezpieczne przed pościgiem schronienie.
Każdy pies jeszcze z zabytków dzikiego swego stanu, zachował skłonność do skradania się do zawietrzonej lub upatrzonej zdobyczy i potem, gdy odległość wydaje mu się właściwą, rzucania się na nią potężnym skokiem. Tak chwytają zdobycz swoją, wilk i lis. tak samo postępują lew, tygrys, lampart, pantera, ryś i jaguar. Nie inaczej się zachowuje i ogar, gdyż pilnie milczkiem węszy po tropach zwierzyny, ale nie posiada dosyć zręczności, aby się rzucić na nią w chwili stosownej, tak że zwierz wypłoszony z legowiska obecnością groźnego nieprzyjaciela, nie czując się dość bezpiecznym w swojem schronieniu, wymyka z niego szukając ratunku w ucieczce i zdradzając ją swemi śladami, po których go pies ściga, wydając donośny, jękliwy głos, jakby żaląc się, że mu się nie udało w miejscu pochwycić zdobyczy. Charta zachowanie się jest inne; nie mogąc dla słabego wiatru tropić zwierza w legowisku, ani go dojrzeć ukrytego gdzieś pod krzakiem w lesie, albo pod miedzą na polu, rzucić się może na niego wtedy tylko, gdy go widzi uciekającego na otwartej przestrzeni. Ztąd bieg charta w pościgu za zwierzem jest zupełnie inny, niż każdego psa.
Jest to raczej szereg z błyskawiczną szybkością po sobie następujących, bardzo wydłużonych skoków, za których pomocą, pies może doścignąć nawet tak szybkie i w podobnyż sposób uciekające zwierzę jak zając, dzięki potężnej sile rzutu, jaką mu nadaje budowa całego ciała. Doścignienie lisa i wilka, nie przedstawia dla charta trudności, lecz schwytanie ich stanowi zadanie, któremu nie każdy chart, zwłaszcza co do drugiego z tych zwierząt, łatwo może sprostać o czem powiemy niżej.
Budowa charta jak najlepiej odpowiada celowi do którego jest przeznaczony. Głowa mała z czołem spłaszczonem, pysk bardzo długi, cienki i wązki, aby z łatwością krajał powietrze i pokonywał jego opór, przy wytężonym pędzie. Szyja długa, lekka i wysmukła; pierś nie zbyt szeroka, ale głęboka i obszerna dla pomieszczenia silnie rozwiniętych płuc i prawidłowego ruchu serca. Brzuch wysoko podkasały w którem się mieszczą jelita, nigdy nie przeciążone zbyt wielką masą strawionych pokarmów; łopatki ukośnie ustawione, nogi suche, nadzwyczaj muskularne, przednie znacznie ?krótsze? od zadnich, grzbiet silny, krzyż szeroki, nieco do góry podniesiony, zwłaszcza u psa, tak że się wydaje, jakby pies był nieco garbaty; u suki zaś krzyż bywa więcej prosty.
Uda długie, nadzwyczaj muskularne, zdolne do sprężystego rzutu całego ciuła naprzód. Ogon długi, cienki lekko zagięty, czasem na końcu zakręcony, u chartów z gładką siercią. Paszcza szeroko rozcięta, zbrojna długiemi, silnemi zębami, chwytającemi zdobycz z niesłychaną zaciętością.
Taki obraz przedstawia nam chart w ogólnych zarysach. Przedstawia on analogiczne podobieństwo z koniem wyścigowym, będącym w ?kondycyi? to jest zupełnie wytrenowanym. Podobnie jak koń taki, chart nie powinien i nie może być nigdy tłustym. Utrzymanie jego dążyć powinno do tego, aby wszystkie muskuły i tkanki pozbawić tłuszczu, przy zachowaniu im całej siły, jędrności i sprężystości.
Ponieważ dla przyczyn wyżej wymienionych, polowanie z chartami, odbywać się tylko może w szerszem polu, a pościg zajmuje nieraz parę wiorst przestrzeni, przeto dla myśliwego, żądnego wrażeń, jakie daje cały przebieg tej walki na szybkość i zręczność pomiędzy psem, a ściganym zwierzem, niezbędny jest koń wierzchowy. Koń taki powinien być spokojny czuły w pysku i w szenklu, nie lękliwy i nie złośliwy, aby psów nie kopał i nie kąsał, nóg wypróbowanej pewności, zwrotny i ochoczy. Takie przymioty, może w sobie łączyć nawet koń pospolitej rasy i nie należy się nawet ubiegać o wielką szybkość w koniu, gdyż tu nie chodzi wcale o doścignienie w biegu chartów lub zwierza, ale tylko o to, aby pościgu nie tracić z oczu. Niezrównany w angielskiem polowaniu par-force, hunter nie nadaje się wcale pod charty, jest bowiem mało zwrotny i często narowny, przytem zbyt rosły; pod charty zaś trzeba konia średniego wzrostu, aby jeździec z łatwością w razie potrzeby mógł z konia zeskoczyć i znowu wskoczyć na siodło. Szczwacz prowadzący charty pieszo, przedstawia śmieszny obraz niedołęztwa.
W okolicach w których obszerne pola. poprzecinane są gajami i zaroślami, jakich w naszym kraju tak wiele się znajduje, połączenie polowania z ogarami i z chartami, stanowiło od wieków ulubioną ziemianina rozrywkę. Jan hrabia Ostroróg, wojewoda Poznański w dziełku swem: ?Myśliwstwo z ogary? wydanem po raz pierwszy w Krakowie w r. 1618, a następnie w r. 1643 i 1649, potem w Łowiczu w r. 1797, wreszcie ostatni raz w Krakowie w ?Bibliotece? Turowskiego, z zapałem mówi o takich łowach, w których ogary służyły do ruszenia zająca w kniei i do wypędzenia go w pole, gdzie go charty chwytały. Ówczesna bowiem broń palna, zbyt mało była udoskonaloną, aby do użytku w łowiectwie służyć mogła. Autor w dedykacyi swej pracy królewiczowi, między innemi powiada: ,,My tylko do swej rzeczy opowiadamy, że między inszemi znaki wolności szlachty polskiej, jest ten jeden nie mniejszy, że szlachcicowi polskiemu, myśliwstwa zażywać, wszędzie gdzie chce, wolno?.
Nadużywaliśmy też tego własnowolnie i zwyczajowo nadanego sobie prawa, aż w końcu szybko zmniejszający się zwierzostan przekonał nas, że przy takiem gospodarstwie wkrótce nie będziemy już mieli na co polować. Wreszcie prawodawstwo wzięło w ochronę resztki zwierzyny i ustanowiło opłatę od chartów, w trójnasób większą, niż od ogarów, to jest po 15 rubli rocznie Następstwem tak wysokiej opłaty z konieczności być musiało zaniechanie tak ulubionego niegdyś polowania z chartami i zwrócenie się do traktowania ławiectwa w sposób więcej ekonomiczny i racyonalny. Na zachodzie Europy, konieczność ta, dawniej jeszcze została uznaną; w wielu niemieckich krajach, polowanie z chartami jest stanowczo w drodze prawodawczej wzbronione; w innych wyłączone jest w skutek właściwości gruntu i miejscowego położenia. Jeśli zatem chcemy się przypatrzeć chartowi, jakim jest i być powinien, musimy go szukać w Rosyi, w środkowych i południowo-wschodnich guberniach, oraz na Wschodzie, który jest prawdziwą ojczyzną charta.
Obrazek
U Arabów, chart jest ulubionym psem, pieszczonym przez całą rodzinę i wiernym towarzyszem swego pana na łowach na antylopy; rączość jego jest nadzwyczajna; podług bujnej fantazyi arabów, nie wolnej od przesady, pies taki, skoro ujrzy pasącą się antylopę, doskoczy do niej i pochwyci ją, zanim zdoła ona przełknąć trawę, którą ma w pysku. Dla wszystkich innych psów, żywi arab największą pogardę, tylko chartowi swemu nie szczędzi słów pieszczoty, zachęty i prośby.
?Sprzykrzyło mi się? powiada, jeść ciągle same tylko daktyle, chciałbym pokosztować mięsa?. Jest to zapowiedź dla psa, że się pan z nim wybiera na polowanie. Po schwytaniu antylopy, pan daje psu, jako odprawę, mięso od żeber; wnętrzności chart arabski nie tknie, pozostawiając je dla ?podłej rasy psów i szakali?. Jeśliby ulubiona charcica, zapomniała się do tego stopnia, że wydałaby na świat potomstwo krwi nie czystej, wtedy taka zbrodnia, niechybnie bywa karaną śmiercią.
Obrazek
Psy te, pomimo gorącego klimatu odziane są długą, kosmatą siercią; charakterystyczny cechą wszystkich wschodnich ras chartów, są długie, wązkie, zwisłe uszy, porosłe długim, kędzierzawym włosem. Takiemi są charty perskie, kaukazkie, krymskie, wołoskie. Z ras tych, przez staranną hodowlę, wytworzoną została słynna i jedyna w swoim rodzaju, rasa ruskich chartów kosmatych (psowych) dużego wzrostu, rączych i zajadłych ?wilczarzy? (wołkodawów), używanych do polowań na wilki, jako narodowego sportu, uprawianego z zamiłowaniem przez majętnych właścicieli ziemskich. Ruski ?psowy? chart jest kosmaty, głowę ma małą, z małemi również uszami, wysoko osadzonemi i leżącemi na wierzchu głowy. Włos na głowie jest krótki i gładki, ztąd wydaje się jak gdyby głowa wychodziła z puszystego, futrzanego kołnierza. Czoło płaskie, pysk (trąba, ross. szczypiec) bardzo wydłużony; szczęki i zęby nadzwyczaj silne. Chart taki jest złośliwy i śmiały; starego wilka chwyta za gardło, lub za kark za uszami i nie puści go, dopóki myśliwy nie nadbiegnie, nie zeskoczy z konia i ująwszy wilka za zadnią nogę, nie przebije go pod łopatką długim nożem. Nie zawsze jednak rzeczy biorą tak szczęśliwy obrót; zdarza się że wilk śmiało staje z psem do walki i czując się od niego silniejszym, nie łatwo się poddaje, zadając mu niebezpieczne rany i uwalniając się tym sposobem od nieprzyjaciela. Najczęściej się to przytrafia młodym, niedoświadczonym i nie dość śmiałym chartom, które bojąc się zbliżyć do groźnej paszczy wilka, chwytają go za zadnie nogi lub za kudły na udach, pozostawiając wilkowi całą swobodę użycia w swej obronie zębów.
Ruskie charty z gładką, krótką siercią, zwane ?chortyja borzyja?, albo po prostu polskiemi, nie różnią się niczem od naszych dawnych chartów i tak samo są używane do polowania na zające i lisy, do wilka bowiem, nie dosyć posiadają śmiałości; za to przewyższają wilczarzy szybkością, zwłaszcza na krótką metę, gdy tamte są wytrwalsze i nie prędko się męczą.
Niemieccy autorzy, nie widząc w swej ojczyźnie chartów i nie znając ich wcale, ferowali zaoczny wyrok, mianując charta głupim i pozbawionym wszelkiej inteligencyi. Zdanie to jest z gruntu mylne. Prawda, że chart nie okazuje bardzo wybitnego przywiązania do swego pana i gotów iść za każdym, kto mu na szyję obrożę nałoży i na smycz weźmie, tak wielka w nim tkwi ochota do polowania. Ale to samo daje się spostrzegać i u innych psów myśliwskich, nawet u wyżłów, które przecież należą do psów najzmyślniejszych. U jednego z moich znajomych, był wyżeł setter, czystej rasy, niezrównany pod względom wiatru i biegłości z jaką wynajdywał i wystawiał każdą lotną zwierzynę, jako to: kuropatwy, bekasy, dubelty i cietrzewie. Gdy w porze polowania, pan jego był zmuszony z powodu interesów, odjechać na dni kilka do Warszawy, pies pozostawiony na wsi w znajomym domu, nie okazywał najmniejszej tęsknoty i regularnie przychodził do jadła o zwykłej godzinie, a potem powracał na swe posłanie, nie troszcząc się o nic więcej. Gdy pan jego po kilku dniach powrócił, pies nie wyszedł na jego spotkanie, nie witał go, nie łasił się i zachowywał się zupełnie obojętnie. Dopiero nazajutrz, skoro pan, namiętny myśliwy, przywdział godowe łachmany (bo takim jest zwykły strój myśliwego do błotnego polowania) i wziął strzelbę do ręki, pies przeobraził się w jednej chwili; zaczął wesoło skomleć, skakać do pana na piersi, lizać mu ręce i strzelbę, jakby mu chciał powiedzieć: ,,Teraz mam cię znowu za porządnego człowieka, skoro dałeś spokój wszelkim waszym ludzkim głupstwom, a bierzesz się do jedynie ważnej w życiu sprawy?. Podobnież i chart w zakresie swojej specyalności, myśli, pamięta i kombinuje.
Przed laty, wziąwszy moje dwa charty na smycz, dosiadłem konia i pojechałem do mojogo sąsiada, chcąc z nim razem zapolować. Wyruszyliśmy oba razem, każdy z dwoma chartami na smyczy, na wzgórze z rzadka porosłe jałowcom, do którego przylegało pole, dobrze już zieleniejące się runią zasianej oziminy. Po niedługiem szukaniu, z kotliny pomknął szarak; w jednej chwili, spuściliśmy charty, a że odległość była niewielka, psy w kilku skokach doszły zająca i rozpoczęli się zawzięta walka na zręczność, z której gracz szarak wyszedł zwycięzko; dawszy bowiem z pomiędzy psów wysokiego kominka w górę, puścił się w szalonych skokach jak strzała ku czerniejącemu w oddali lasowi, a dopadłszy piasczystej drożyny, odsądził się od chartów i ?pobrał je?, że użyję technicznego wyrażenia ?na sznurek? to jest że wszystkie cztery charty w miarę indywidualnej siły i zręczności każdego, wyciągnęły się w długą, przerywaną linię.
Stało się dla nas widocznem, że zając ujdzie zdrowo i cało. Jakoż po niejakim czasie, wszystkie charty wróciły do koni zmęczone, zjajane, z wywieszonemi ozorami. Zsiedliśmy oba z koni i wziąwszy charty na smycze, zaprowadziliśmy je do niedalekiej łąki, na której widna była rozlana po jesiennych deszczach kałuża, aby się charty wody napiły i wypoczęły. Później natrafiliśmy jeszcze na parę zajęcy, które się nie okazały takiemi mistrzami w swej sztuce i stały się naszą zdobyczą.
Ale ta poprzednia porażka naszych chartów, nie dawała nam spokoju, umyśliliśmy zatem po kilku dniach raz jeszcze spróbować szczęścia. Przyjechawszy na to samo miejsce, długośmy szukali, zanim o kilkadziesiąt kroków od dawnej swej kotliny, pomknął znajomy nam gracz-szarak; tutaj powtórzyła się taż sama scena co i przedtem: charty doszły do obrotu, lecz zającowi udawało się wymykać ich paszczom, co widząc jeden z chartów mojego sąsiada, puścił się pędem, jakby chcąc co najprędzej uciec od zająca i wkrótce zniknął za krzakiem. Tymczasem zając, trzymając się dawnej swej taktyki, zdołał znowu wymknąć się chartom i dopaść znajomej drożyny, prowadzącej do bezpiecznego w lesie schronienia. Lecz się przerachował; nagle z za krzaku, błyskawicznym skokiem wysunął się ukryty w zasadzce chart i przewrócił się z rozpędu na grzbiet, ale... z zającem w pysku i zwinął się z tem tak szybko, że zając nawet wrzasnąć nie miał czasu. Tak więc gracz-szarak padł ofiarą mądrej kombinacyi charta wprowadzonej w wykonanie z całą świadomością towarzyszących okoliczności, czegoby chart dokonać nie potrafił, gdyby rzeczywiście był tak głupim, za jakiego chcą go mieć niemieccy autorzy.
Innym znowu razem, a było to w początkach zimy, po śniegu spadłym w nocy, chciałem spróbować pierwszej ponowy; śnieg padał dosyć obfity i równo pokrył runie oziminy i ścierniska, ale na podorywkach, pole było srokate; znalazłszy trop idący od ozimin, pojechałem za nim, upatrując ?dwójki? co na niedostatecznie śniegiem pokrytej podorywce, nie łatwą było rzeczą; wreszcie dojrzałem podwójne ślady i już chciałem zwrócić koniem, aby zająca do koła objechać, gdy mi pomknął tuż przed koniem. Pole było złe, ale meta dobra, zresztą podorywka ze zmarzłemi bryłami, nie daleko się ciągnęła, po za nią była śniegiem pokryta łąka, ale ta jak się pokazało, była pokryta lodem, sypkim śniegiem przysypanym; zając w swych futrzanych butach, szedł dobrze po lodzie, ale charty się ślizgały; przewidywałem już że zając ujdzie, gdyż za łąką były nie zbyt gęste w prawdzie, ale okiścią pokryte krzaki do których też niebawem dostał się zając, właśnie gdy charty już go dochodziły. Zatrzymałem się nad brzegiem łąki i zacząłem gwizdać na charty, chcąc je z krzaków wywabić, wziąć na smycz i wracać do domu. Czekałem dość długo, zanim z krzaków ukazał się jeden chart, w podskokach wracający do mnie; zbliżywszy się zaczął mię usilnie prosić, abym jechał za nim; to zachowanie się jego, gdy wskazując mi drogę, ciągle się oglądał, jakby się lękał, czy go dobrze rozumiem, przekonało mię że mi chce coś powiedzieć i pokazać. Jakoż w krzakach o kilkadziesiąt kroków od brzegu, ujrzałem drugiego charta, pilnującego wziętego już zająca. Charty zatem zrobiły swoje, ale nie widząc mię za sobą, uradziły, aby mi dać znać o tem, jakby wiedziały, że mi o zająca chodzi. Gdyby były tak głupie, za jakie niektórzy je mają, toby się podzieliły zającem i podjadłszy, spokojnie powróciły do konia, albo wprost do domu.
W pewnym domu, byłem raz świadkiem, jak kilkoletnia córeczka gospodarza, chciała wciągnąć do zabawy z sobą charta, używającego wczasu na trawniku; chart nie okazywał najmniejszej do tego ochoty; wreszcie, gdy mu dziecko coraz więcej zaczęło się sprzeciwiać, targając go za ogon i za uszy, zniecierpliwiony pies, ujął dziewczynkę za sukienkę, pociągnął ją ku sobie, położył na murawie, przycisnął z lekka łapą i z cicha warknął, jakby dla ostrzeżenia, że nie chce, aby mu przerywano spoczynek. Zrobił to tak delikatnie, że dziecko nie przelękło się wcale i z uśmiechem, pogłaskało łapę psa. Nie głupi był zatem chart, kiedy wiedział że dziecka krzywdzić nie wolno i że mu wiele wybaczyć trzeba.
Chart podobnie jak ogar, wszystkie swoje zdolności, przynosi na świat, z sobą; kształcić, ich i rozwijać nie potrzeba, tylko należy je zastosować do naszych celów. Gdy więc podrośnie, trzeba go nauczyć, aby znał swoje nazwisko, za którego głośnem wymówieniem, powinien przychodzić do ręki; ponieważ na wielką odległość w polu, głos ludzki nie byłby dosłyszany, trzeba psa wprawiać, aby szedł do rąk na gwizdnięcie ustami lub co lepiej gwizdawką. Potem nałożyć mu na szyję obrożę, przez kółko jej przewlec sznurek i na nim wodzić go przy sobie po podwórzu, ośmielając go i głaszcząc, a w nagrodę posłuszeństwa, dając mu od czasu do czasu kawałek chleba. Gdy się młody chart przyzwyczai do chodzenia na sznurku, wtedy już można brać na smycz ze starszym psem, dosiąść konia i tak jeździć z psami po drogach z początku stępa, następnie coraz szybszym kłusem, aby się pies konia nie bał i wzwyczaił się do biegania przy koniu. Jeśli można mieć złowionego żywcem zająca, trzeba wziąć na smycz młodego psa, wraz ze starym i wypuścić przed niemi zająca; stary natychmiast popędzi za nim jako tej rzeczy zwyczajny, a młodszy pójdzie za jego przykładem; zając w takich warunkach, zawsze będzie schwytany, dojeżdżać zatem trzeba konno w skok aby młody pies uradowany z pochwycenia zdobyczy nie próbował jej szarpać, co w charcie stanowi wielką wadę; powinien się zawczasu nauczyć, że obowiązkiem jest jego, polować nie dla siebie, ale dla myśliwego.
Do lisa trzeba układać młode charty, zawsze przy pomocy starszego, już doświadczonego, który nie zważa na odcinanie się lisa, ale go śmiało za kark chwyta i strzepnąwszy nim parę razy dusi; młode charty, same jedne, zawsze pozwolą ujść lisowi, a nawet jeśli z początku natarczywie nacierają, a jako niedoświadczone, usiłują go chwycić za kitę (ogon), wtedy cięty lis, tak się im swemi zębami da we znaki, że na zawsze mogą stracić ochotę do pościgu za lisem. W Rosyi młode charty zaprawiają na wilka tym sposobem, że puszczają im złowionego żywcem młodego wilka, mając w odwodzie starego, wytrawnego charta - wilczarza; gdy ten dojdzie i pochwyci wilka, wtedy i młode pójdą za jego przykładem, ale jako niedoświadczone, chwytają wilka za uda lub ogon. Dla oduczenia ich od tego, myśliwy chwyta przydnszonego już wilka za zadnie nogi i włóczy go po ziemi, zachęcając psy, zwykle używanym okrzykiem: ?ululu?, aby go brały, a wtedy psy uczą się chwytać zwierza za gardło.
W chartach bardzo zajadłych, posiadających usposobienie ponure i złośliwe, a więc w lisiarzach i wilczarzach, często się objawia usposobienie do rzucania się na zwierzęta domowe, a w szczególności na owce; usposobienie to przeradza się często w nałóg, nie dający się wykorzenić. Wszelkie, zalecane przeciwko temu środki, okazały się bezskutecznemi; doradzano naprzykład takiego niepoprawnego charta-owczarza, upinać na drążku z silnym baranem, tak aby go baran ciągał i włóczył za sobą; autor tego pomysłu, wierzył zapewne w wymarzoną, przyrodzoną głupotę charta, która mu nie pozwoli rozpoznać przyczyny tego niepożądanego i przymusowego towarzystwa. Można być pewnym, że chart po uwolnieniu go z tego przymusu, zapamięta to sobie i zemstę swą nie zaniedba wydrzeć na innych baranach i owcach, skoro ich tylko dopadnie. Skoro raz ten nałóg w chartach się zakorzenił, wtedy one, chociażby były do pola jak najlepsze, powinny iść na gałęź. Dla zapobieżenia temu, myśliwy nie powinien inaczej jeździć z chartami, jak trzymając je na smyczy, a w razie gdy mu zając pomknie w pobliżu gromady pasących się owiec, niech lepiej wyrzeknie się zająca, niż gdyby miał stać się przez psy swoje przyczyną szkody za którą będzie musiał grubo zapłacić.
Wogóle jeżdżenie po polach z chartami luzem, to jest nie biorąc ich na smycz, jest objawem nagannego lenistwa i mało przynosi korzyści, bo gdy zając pomknie, charty się go nie prędko dooczą (spostrzegą), a każda sekunda straconego czasu, stanowi bardzo wiele w pościgu.
Myśliwi charciarze, opowiadają o chartach ?podstrzemiennych? to jest tak ułożonych, że chodzą; luzem przy strzemieniu i dopiero na dany sobie rozkaz puszczają się w pogoń za zwierzem; gdyby to było prawdą, to tak udoskonalone ułożenie charta, górowałoby nad dresurą wyżła, a nawet psa owczarskiego, która jest szczytem dresury. Wspominają coś o tem i niemieccy autorzy, zapominając, że to się zgoła nie da pogodzić z zawyrokowaną przez nich głupotą charta. Właściwiej jednak będzie, nie upędzać się za niepochwytną mrzonką o podstrzemiennym charcie, ale tam gdzie użycie jego do polowania nie jest wykluczone z powodu miejscowych warunków, wodzić charty przy koniu, na smyczy.
Mówiliśmy już wyżej w jakich warunkach polowanie z ogarami jest możliwe. W miejscowościach gdzie lasów niema, lecz rozległe pola, poprzecinane gdzie niegdzie zaroślami niezbyt obszernemi, lub małemi gaikami, miejsce ogarów zastępują charty, albo też oba te rodzaje psów są w użyciu. Przy pewnej wstrzemięźliwości, można użyć przyjemności jakiej dostarcza togo rodzaju polowanie, nie zmniejszając zwierzostanu. Chartom na szyję nakładają się obroże, uszyte z mocnego, kręconego rzemienia, opasujące szczelnie szyję do czego służą sprzączki, któremi je do miary dopiąć można. W obu końcach tej opaski są wszyte pół okrągłe, żelazne uszka, połączone z sobą podłużnem również żelaznem ogniwem, w którem znajduje się obszerne kółko, dające się wykręcać na wszystkie strony, przez które przewleka się smycz, to jest mocny rzemień na palec szerokości, zszyty z kilku kawałków i mający około dziewięciu łokci długości. Rzemień ten ma w jednym końcu podłużne przecięcie, przez które szczwacz przetyka wskazujący palec. Drugi koniec rzemienia opatrzony jest sprzączką za pomocą której smycz się przypina do szerokiego pasa, wdziewanego przez ramię, albo co jeszcze lepiej do rzemiennego paska, którym szczwacz jest przepasany. Szczwacz pobrawszy charty na smycz i dosiadłszy konia, wydaje część zbywającą smyczy i dociągnąwszy ją do miary, okręca nią kilkakrotnie dłoń ręki, a wskazujący palec, przetyka przez podłużne przecięcie, znajdujące się na końcu. Tym sposobem, każde targnięcie chartów, które nieraz bywa bardzo silne, oddziaływa tylko na rękę i ramię. Gdyby niedoświadczony szczwacz, chciał zebrać w ręce cały wolny koniec smyczy, nie okręcając części jej koło dłoni, wówczas za pierwszem szarpnięciem chartów, zostałby niechybnie z konia ściągnięty.
U nas było we zwyczaju, że szczwacz trzymał smycz z chartami prawą ręką, co go zmuszało do dosiadania konia z tejże strony; w Rosyi przeciwnie, smycz jest trzymana w lewej ręce i tym sposobem jeździec może wygodniej dosiadać konia, ale przytem musi powodować koniem prawą ręką. Do zemknięcia chartów dosyć jest wyprężyć wskazujący palec i targnąć ręką, a wtedy otwór na końcu smyczy zsuwa się z palca, smycz zaś wywleka się z kółek obroży i charty są wolne do pościgu. Wielu było myśliwych u nas, utrzymujących ogary i charty, ale nie chcących ponosić kosztów na wybudowanie i urządzenie porządnej psiarni. Ztąd psiska wałęsały się po podwórzu, a znudzone bezczynnością i pobudzane instynktem, urządzały sobie łowy na własną rękę, po wzajemnem porozumieniu się pomiędzy sobą. Ogary rankiem z rosą udawały się do kniei lub w krzaki i zarośla, charty zaś obierały sobie stanowiska w polu z wielką umiejętnością.
Zając ruszony przez ogary w kniei wychodził w pole i tu spotykał się z czatującemi na niego chartami. Cała zgraja dzieliła się potem zdobytym łupem i wreszcie szukała nowego. Takie łowy samopas najwięcej się przyczyniły do wyniszczenia zwierzostanu i ściągnęły słuszną klątwę na ogary i charty ze strony prawdziwych myśliwych, prowadzących łowiectwo w sposób prawidłowy i racyonalny.
Psy nawykłe do łowów samopas, daleko więcej są w stanic wyniszczyć zwierzyny, niż włóczące się po polach kundle wioskowe, ponieważ posiadają do tego przyrodzone i nabyte przez układanie i wprawę uzdolnienie, którego tym ostatnim braknie. Mówiąc o chartach, trzeba wspomnieć choć krótką wzmianką angielskie psy tego rodzaju, używane do ścigania jeleni (deer-hounds). Na nagich skalistych płaskowzgórzach Szkocyi, gdzie zwierz żadnego nie pozostawia śladu swego przejścia, psy te, jako bardzo silne i rącze, mogły na krótkiej mecie pochwycić jelenia. Najczęściej jednak były używane do ścigania już postrzelonego jelenia.
Zmarły małżonek królowej angielskiej Wiktoryi, namiętny myśliwy, wielkim był zwolennikiem tego rodzaju polowania. Królowa pragnąc w najdrobniejszych szczegółach uczcić pamięć małżonka, chowa dotąd na zamku Balmoral gniazdo deer-hound?ów.
Dla stałego lądu Europy psy te nie mają znaczenia. W Niemczech, hodowlą ich zajmował się dziś już nie żyjący kapitan Rüdiger w Hanowerze."
Obrazek
Avatar użytkownika
Karol
 
Posty: 145
Dołączył(a): piątek, 18 lipca 2008, 11:15
Lokalizacja: Kraków

Re: Stary opis chartów

Postprzez Anna » niedziela, 10 sierpnia 2008, 08:38

Osobiście bardzo dziekuję za ten cytat :)
"Bądź sobą. Wszyscy inni są już zajęci."Oscar Wilde
Anna
 
Posty: 37
Dołączył(a): wtorek, 27 maja 2008, 18:49
Lokalizacja: Kraków

Re: Stary opis chartów

Postprzez tulpar » niedziela, 10 sierpnia 2008, 11:35

Ciekawe, fajnie, że to "wygrzebałeś".
Avatar użytkownika
tulpar
Administrator
 
Posty: 2584
Dołączył(a): sobota, 9 lutego 2008, 21:05

Re: Stary opis chartów

Postprzez pituophis » wtorek, 12 sierpnia 2008, 10:46

Ciekawe, zwlaszcza z uwagi na wzmianke o Cp i chortaju.
God made only few perfect dogs, so he covered the rest with hair
pituophis
 
Posty: 333
Dołączył(a): czwartek, 29 maja 2008, 17:01

Re: Stary opis chartów

Postprzez sigryda » wtorek, 12 sierpnia 2008, 23:36

Przeczytalam z zapartym tchem :) bardzo dziekuje za ten cytat!
Oprocz opisow o CP zainteresowal mnie kawalek o deerhoundach :)
"Hominis est errare, insipientis in errore perseverare"
sigryda
 
Posty: 785
Dołączył(a): wtorek, 27 maja 2008, 02:25

Re: Stary opis chartów

Postprzez Miuti » środa, 1 sierpnia 2012, 20:52

Kurczę - może by wkleić wzorzec borzoja z 1888? Tylko gdzie ja toto mam...
Avatar użytkownika
Miuti
 
Posty: 810
Dołączył(a): czwartek, 21 lutego 2008, 11:52
Lokalizacja: Kraków


Powrót do O chartach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron