przez tulpar » poniedziaÅ‚ek, 23 lutego 2009, 00:48
Myślę, że jest to kwestia dużo bardziej skomplikowana.
Jeśli rozpatrujecie to w kwestiach humanitaryzmu, czyli zabijania tylko dla zaspokojenia potrzeb człowieka, to właśnie dochodzicie to takich wniosków. Jednakże z punktu widzenie całej przyrody nie ma najmniejszego powodu, by rozpatrywać kwestie polowania psem na zająca z punktu widzenie człowieka. Z punktu widzenie całej przyrody nie ma w sumie żadnego powodu, by postrzegać ją nie w całości (czyli z jej punktu widzenia), a we fragmentach (z punktu widzenia dowolnego gatunku).
Logicznie należy potępić wszystkie niedźwiedzie, które atakują ludzi, bo ich potem nie jedzą. Albo jak rozpatrywać z punktu widzenie wiewiórki to, że gołębie jedzą dżdżownice? Wiewiórka może uznać to za niepotrzebną masakrę, bo żadna wiewiórka nie je dżdżownic. Zatem jak można "wstawiać" ludzką ocenę pomiędzy charta a zająca?
To, że charty nie mogą polować, moim zdaniem jest niedobrym rozwiązaniem. Myślę, że populacja lisów w Polsce jest tak ogromna, że polowanie na nie przyniosłoby zyski. Szczepionki przeciw wściekliźnie zwiększyły przeżywalność lisów, co nadwyrężyło populację szaraków.
Charty zostały wyhodowane po to, by polować. Nie po to, żeby ładnie wyglądały. Jeśli przypomnimy sobie, że istnieją przy człowieku conajmniej od kilkuset lat, to obecna sytuacja, w której charty są u boku człowieka jedynie psem do towarzystwa, jest zaledwie chwilą w istnieniu tych ras. Przez cały ten czas charty polowały, bo dawniej nikt nie trzymał psa, bo tak mu się zachciało. Musiał pracować.
Jeśli spróbujecie spojrzeć na sprawę z punktu widzenia charta, to zobaczycie, że jego istnienie jest w tej chwili mało uzasadnione. Skoro jego instynkt myśliwski, o dość specyficznej formie realizacji (polowanie wzrokiem), nie może być realizowany, to pies jest zbędny. Myślę, że z punktu widzenie charta nowoczesna ludzka ocena sprawy jest nieistotna, można ją odrzucić. Istotna jest ocena ludzka, dzięki której one zostały stworzone. Dla charta, to człowiekowi się coś odwidziało.
Niektórzy sugerują nawet, że w obecnej sytuacji, hodowanie i trzymanie chartów w Europie jest formą znęcania się nad zwierzętami. Po części taka ocena ma sens, choć w tej kwestii jest dużo dyskutantów, którzy wypowiadają ekstremalne zdania jedynie nakręcając atmosferę.
Chart, który nie może polować, to jak ptak, który nie może latać, albo jak żaba odcięta od sadzawki.
Prawda o polowaniu z chartami jest taka, że nie były one wyhodowane jedynie po to, by polować i zdobywać pożywienie. Charty były hodowane przez najróżniejszych sułtanów, by ci mogli polować z dworem dla rozrywki. Jeśli by obecnie polować dla rozrywki, to nie różniłoby się to zanadto od tego, co było.
Ale dla chartów używanych wówczas, czy teraz do polowania zapewniającego ludziom rozrywkę, nie ma żadnej różnicy. One polują nie dla rozrywki, ale naprawdę. One nie rozważają ludzkiego kontekstu.
To polowanie jest uzasadnieniem dla ich budowy, ich metabolizmu, ich zachowań itp. Brak polowań nie jest zatem jedynie wyeliminowaniem "czegoś tam", ale odcięciem psów od środowiska, w którym się wykształciły.
Myślę, że przewrotnie nieco mogę to przetransponować na ludzką kulturę. Czy amerykańska Polonia, odcięta od polskich warunków, ma szansę na wytworzenie pisarzy, poetów, malarzy, czy innych artystów, którzy będą równie polscy, jak ci z Polski? Czy ich przeżywanie będzie odzwierciedlało to, z czego wyszli? Jeśli macie wątpliwości to rozważcie, czy angielskojęzyczna kultura RPA jest taka sama jak Zjednoczonego Królestwa?
Oczywiście w takich dyskusjach pojawia się kwestia coursingu i biegów na stadionie, które mają zastąpić chartom polowania. Jak już pisałem na tym forum i chyba nie tylko na tym, nie zgadzam się z tą opinią.
Choć jestem bardziej humanistycznie uzdolniony (jeśli w ogóle o uzdolnieniach własnych mówić wolno), spróbuję opisać sytuację wzorem matematycznym.
Jak wiecie uznaję, że na pojęcie rasy składa się eksterier + funkcjonalnośc + percepcja kulturowa. Jako że wypada uznać, że wszystkie rasy są równo wartościowe, jedynie mają różny wymiar, uważam, że można by opisać rasę w taki sposób:
a + b + d = f + g + h
gdzie:
a, f - eksterier dwóch różnych ras
b, g - funkcjonalność obu ras
d, h - percepcja kulturowa obu ras
Jeśli prawdziwą funkcjonalność obu ras, zastąpić coursingiem (c), otrzymam coś takiego:
a + b + c = f + g + c
Jak wiemy w takich równaniach matematycznych wartość c należy skrócić po obu stronach. Zatem otrzymujemy
a + b = f + g
To oznacza, że rasa po lewej stronie jest dokładnie tak samo warta jak ta po prawej stronie. I właśnie w warunkach wystawowych mamy do czynienia z czymś takim. Polakowi jest obojętne jaka jest użytkowość charta, bo nie jest mu to potrzebne. Ale widać po tym równaniu, że z punktu integralności charta nie jest to obojętne. Jeśli wartości d i h zniknęły w równaniu, to by równowaga się utrzymała, pozostałe elementy muszą zmienić wartość.
Żeby się przekonać, że nie jest to obojętne z punktu widzenie rasowości, wyobraźmy sobie, że przenosimy np. do Kirgistanu charta rosyjskiego. Bierzemy psa w góry i okazuje się, że w miejsce funkcjonalności należy wpisać 0 (zero). Co wówczas otrzymujemy? To, że po odjęciu użytkowości, równanie traci wartość.
Ale pozwólcie, że rozważę jeszcze równanie
a + b = f + g
z punktu widzenia wystawowego.
Zakładając, że polski wystawca nie jest "nośnikiem" kultury kraju, z którego pochodzi jego chart, wartości b i g stają się mniej różne. [Tak samo Persja, jak i Maroko nie jest częścią jego tożsamości] Wówczas dla hipotetycznego wyrównania wartości wystawowej muszą ulec zwiększeniu wartości a oraz f.
A do czego to doprowadza? No do tego, że owe rasy muszą być coraz bardziej różne od siebie, ich cechy muszą być podkreślone (czyli ekstremalne), bo tak naprawdę w wystawach to tylko się liczy.
No cóż. I właśnie takie myśli kołatają się w mojej głowie i układa mi się to w całość.
Pewnie moja metodyka jest ułomna, ale nie obrażę się za poprawki.