U Borysa panuje zasada: samochód jest be, to jest źródło stresu. Jeśli kupimy nowy samochód, ucieka i w ogóle nie chce do niego wejść. Jeśli jest "nasz", nie ma z tym problemu, ale podczas drogi zawsze się stresuje. Zasypia tylko jak jedziemy bardzo długo, na przykład nad morze, albo kiedy jest po intensywnym bieganiu. KIedy miał kilka miesięcy, nieuniknione były wpadki. Czasem, jak wtedy, gdy jechaliśmy w odwiedziny do rodziny mojej mamy, droga była tak kręta, że nawet człowiek by nie wytrzymał, więc Borys wymiotował i zabrudził nam cały koc. Później sie wyrobił i tylko dyszał i sie slinił, przez 3 godziny drogi wciągu dwóch mógł cały czas stać, a dopiero potem się kładł, dalej dysząc i śliniąc się, przy czym podrywał się z miejsca jak tylko zatrzymaliśmy auto. Drugi raz jak go wytrzęsło, "wpadka" zdarzyła się na szczęście już po wyjściu z samochodu. Podczas drogi nie chce też pić. Ogólnie tylko długa jazda może byc dla niego problemem, gdy jedziemy krótko, najjpierw wszystko obserwuje, a potem się kładzie. Zauważyłam też, że kiedy wskoczy już do auta, wygląda, jakby się bał. Może w szczenięctwie, jeszcze w hodowli miał z samochodami złe skojarzenia?
A jak wasze charty znoszą podróże?