Tak Bogarko, moglo tak byc, ze Twoje podejscie do obydwu samcow i wziecie Hadara za obroze akurat w tej minucie gdy psy probowaly ustalic miedzy soba hierarchie po 'psiemu' - spowodowalo skok Hadara na tego drugiego samca. Po prostu Hadar gdy go dotknelas poczul sie pewniejszy i silniejszy przy wlascicielu (wsparcie psychiczne ze strony stada) i dlatego sprobowal zaatakowac wyzla.
Gdybys w tej sytuacji odeszla w druga strone wolajac Hadara - dalabys mu sygnal, ze Ciebie nie interesuje 'walka'/silowanie sie z innym psem, Hadar zapewne poczulby sie mniej pewny bez wsparcia swojego stada (czyli Ciebie) i mysle, ze po jakims czasie (to moze trwac kilka minut) pobieglby za Toba.
To jedna z mozliwych wersji.
Natomiast jesli dwa samce sa tak samo silne psychicznie i tak samo mocno dominujace - moze sie zdarzyc ze zawsze i przy kazdej okazji beda ze soba walczyly, bez wzgledu czy sa blisko wlascicieli czy nie. Wtedy pozostaja kagance (na obydwu psach)- by sobie krzywdy nie zrobily i omijanie sie z daleka. Ale mysle, ze ten wariant jest duzo rzadszy w przyrodzie niz sytuacja, ktora opisalam wyzej.
Najpierw mówiłam pare razy łagodnie do Hadara "Hadar chodz" a poniewaz szedł za wyzłem i sie stroszył wziełam go za obroze i chciałam zabrac.
Mysle, ze lagodne mowienie w tej sytuacji - nic nie da, a moze tylko zwiekszyc pewnosc siebie psa i zachecic go do ataku. Lagodny ton - to nagroda dla psa, to jakby glaskac psa w momencie kiedy zaczyna warczec. Pies rozumie to jako zachete by robic dokladnie to co robi w tym momencie - czyli stroszy sie, warczy, podaza za drugim psem by go zdominowac lub sprowokowac.
Mysle, ze powinnas w takim momencie jak ten wydac stanowczym tonem komende 'wroc' czy tez 'do mnie' i zaczac oddalac sie jak tylko do Ciebie podejdzie, albo od razu wziac Hadara na smycz i z komenda 'noga, rownaj' odejsc w innym kierunku.