włącze sie i ja do tej debaty, choć przyznaje że moje psy nie buszuja przy stole podczas posiłków.
Dostaja jedzenie o koreslonej porze - nie znaczy godzinie i staram sie pilnować by było to po naszym posiłku.
Z Dolonem na początku był problem z pokazaniem kto tu jest szefem, wiec jak naszykowałam miski udawałam że z nich jem. Kładłam przy misce jakiś 'swój' smakołyk i udawałam że wyjmuje go z jego miski, by później ostetntacyjnie na jego oczach to pożrec
Oczywiście pilnowane były jeszcze inne zasady typu wejście w drzwiach itp.
Po dość krótkim czasie przekonał się że kto tu rządzi, co pozwoliło również Becie jeść bez stresu, ze za chwilę zostanie przepędzona od swojej miski - wystarczy na niego spojrzeć gdy próbuje dostać się do miski Bety i już wie, że nie wolno.
W temacie ściągania ze stołu zastosowałam dość brutalną metodę- aczkowlwiek okazała się skuteczna i jednorazowa, na tzw. chili. Po tym jak poczestował się całym półmiskiem z wędliną naszykowanym na przyjście gości, zostawiłam mu kiełbaskę z 'chili niespodzianką'. Oczywiście nie były to zastraszające ilości chili, tylko kawalatek upchnięty w plasterek wędliny. Wiecej z talerza nic nie zabrał ...
Zdarza mu się, że ukradnie coś z blatu w kuchni, ale wiem ze to moja wina. Przygotowując posiłki wielokrotnie dawałam mu tzw. odpady (piętki chleba, które uwielbia lub skrawki wędliny czy mięsa), wiec pogodziłam się z tym faktem ... choć ostatnio przesadził kradnąc kaszankę na grila. Wstyd był podwójny bo działo się to u znajomych w domu!!!, takze przygotowuję się do walki
pzdr