Jak wiecie, prowadzę Dom Tymczasowy dla kotów.
Nie muszę tłumaczyć, co to jest.
Pod mój dach trafiają koty nadające się do adopcji - i nie nadające się do adopcji. Te ostatnie powiększają stadko moich rezydentów... No bo cóż począć z kotkiem - dzikusem, który na widok człowieka robi "wielkie oczy" i ucieka, przerażony? Albo z 16-letnim, jednookim kocurkiem, przesłodkim, ale okropnie chorowitym? Albo z kotunią - typ ADHD - która cały dzień biega po chałupie, strącając, przewracając i tłukąc wszystko po drodze? - Kto się zdecyduje na takiego domownika?
Tak więc stadko rezydentów stale rośnie wzbogacane o nowe niewydawalne egzemplarze...
Aliści część kotków, które przejmuję, nadaje się do adopcji.
Gdybyście znali kogoś, kto chce kotka, przyślijcie go do mnie.......
Kotki są na gwarancji - jeżeli nie będą spełniać wymagań odbiorcy ZAWSZE (za rok, za dwa, za dwadzieścia) mają prawo do mnie wrócić.