Moja sąsiadka, w sumie przyjaciółka, ma sukę mieszńca ze schroniska - Fiolkę... prawie trzy lata miała do mnie dystans (ona generalnie ma dystans do ludzi), przy niemal zerowym zaangażowaniu z mojej strony w budowanie jakiś relacji. Pewnego dnia po prostu zaczęła się cieszyć na mój widok, opierać łapy na kolanach i pytać "co u Ciebie słychać? " ...niestety tak przywykłam do poprzedniego stanu rzeczy, że czasem niechcący ją ignoruję ...te zawiedzione spojrzenie potem mnie przesladuje Efekt jednak niesamowicie cieszy - jest w tym jakaś satysfakcja ...i w sumie teraz nie wyobrażam sobie, że kiedykolwiek mogło być inaczej. Gala, jak to się mówi, da radę! W związku z powyższym, tym chętniej czytam o jej postępach ...tak mi się z tą Fiolką kojarzy
Od kilku dni Gala zaczęła się bawić z Pamirą. Wskakują na siebie, zagryzają się nawzajem, biegają... Jest już komitywa. Albo prawie komitywa. Jeszcze niedawno nie było mowy o tym, żeby je razem na ogrodzie zostawić. Gala by skrzywdziła Pamirę bez naszej kontroli.