Trenuję tolerancję na codzień. Dlatego, że nie jestem katolikiem, ale ewangelikiem.
Wprawdzie nie jest tak, że mam napisane na czole, że jestem ewangelikiem i natychmiast coś z tego wynika, ale jednak jest wiele sytuacji, w których ta społeczna "niestandardowość" daje o sobie znać. W kulturze języka polskiego jest wiele wyrażeń pochodzących z katolicyzmu - zatem gdy mnie ktoś czymś takim zaskoczy, to jak mam się zachować? Czy właściwe jest zignorowanie czegoś, co absolutnie nie jest zgodne z moimi poglądami, lub czy mam odpowiedzieć, że czemuś tam się nie podporządkuję - jakiejś kliszy, czy nie potwierdzę "powszechnie" przyjętej normy.
Dla przyjkładu z innej "parafii" - niewygodne sytuacje pojawiają się, gdy nadchodzi 11.11 Jako, że mam na imię Marcin, w ten dzień, tlumy starają się złożyć mi życzenia. A imieniny to tradycja wynikła z kultu świętych, którego ja w ogóle nie akceptuję. Zatem mam tolerancyjnie znosić życzenia, czy mam powiedzieć, że dziękuję, nie ten dzień.
Jeśli chcecie o tym wszystkim słyszeć, to temat "pociągnę". Jeśli nie, to już koniec.